Rozdział I - Francja

Scarab

[Mózg, Mael, Willy]
Szeryf odpowiada :

Chyba kojarzysz jak zbudowany był Paryż przed Wojną? Musicie pojechać na południe zgliszczy tego miasta jadąc cały czas brzegiem rzeki. O ile dobrze kojarzę, obóz znajduje się na brzegu od naszej strony.. Tak czy siak, gdy zauważycie wyżynę na której będzie wielki kamień z literą "C" na nim, po prostu okrążycie górkę, i znajdziecie się dostatecznie blisko obozu. Pamiętajcie żeby zostawić pojazd w miejscu, w którym nie narobicie hałasu.. To może was od razu zgubić.

Zmienia postawę, po czym patrzy na każdego po kolei.

Gdy już wiecie o co chodzi, mogę wam życzyć tylko powodzenia.. Pamiętajcie o nadaniu sygnału gdy nadzorca oraz radiostacja będą gryźć ziemię.. Viva la france! - Mówi, po czym każe wam odmaszerować.

[Chen]
Mężczyzna zaśmiał się.

Ależ ja Cię nie chcę zabić.. Żywa jesteś cenniejsza. Na sto procent nie ma tu żadnego nekrofila w obrębie tysiąca kilometrów.. - Mężczyzna pokazuje swój uśmiech, gdzie zauważasz kilkanaście brakujących zębów.. Wygląda okropnie.

Little lady

Strzelam drwiacemu mezczyznie w reke.
- Za drugim razem bede celowac w glowe lub krocze. Drwij ze mnie dalej a juz sobie nie pouzywasz.

Faharrad

- Dobra. Ruszamy. Najpierw do mechanika, a potem na strzelnicę - idę do wyjścia.
Kiedy wyjdę pytam się o drogę do mechanika i idę we wskazanym kierunku.

Mariusz

Idę za Mózgiem. Pytam go:

Zastanawiam się, czy ten samochód to dobry pomysł. Nie lepiej podejść cicho do obozu o własnych nogach?

Mael

- Jezeli maja zwiadowcow, samochodem nie zauwazeni daleko nie zajedziemy. Mozemy podjechac kawalek, ale nie duzy.
Zwracam sie do szeryfa.
- Mam tu pewna rzecz - wyciagam paczke chipsow z plecaka - co paczka chipsow robi na tym pustkowiu w lapach bandziorow walczacych z Waszymi zolnierzami ?

Faharrad

- W takim razie samochód odpada. To prosto na wroga.
Idę we właściwym kierunku.

Scarab

[Chen]
Celujesz w rękę, strzelasz, i trafiasz niżej - w nerkę. Strzał spowodował, że mężczyzna upadł do przodu, i wypadła mu broń.

Ty sprzedajna kurwo.. - Krzyczy do Ciebie, próbując podnieść strzelbę.

[Willy, Mózg]
Wychodzicie, i nie oglądacie się. Idziecie jednak powoli, czekając na Maela.

[Mael]
Szeryf bierze do ręki paczkę.

Przychodzi mi coś do głowy.. - Mówi z ekscytacją - Lays.. Frito-Lay, to stary producent właśnie chipsów, czy innych przekąsek z Texasu.. Ale skąd to znalazło się tutaj? Nie mam zielonego pojęcia. Może bandyci natknęli się na kogoś z taką paczką, i po prostu go zabili? Możemy się domyślać, skąd to mogło się wziąć.. Masz ją z powrotem. - Szeryf oddaje Ci paczkę.

Zauważasz że Twoi kompani wyszli z pomieszczenia. Wypada ich dogonić.

Little lady

Probuje szybciej siegnac po bron. Jesli mi sie udaje celuje nia prosto w jego glowe.
- Bedziesz wreszcie grzeczny czy mam Cie inaczej uczyc manier?

Mariusz

Jeszcze nie ma południa-patrzę w niebo- Nie lepiej byłoby poczekać do wieczora? Ten obóz nie leży chyba dzień dorig stąd. Teraz lepiej idźmy do jakiegoś sklepu uzupełnić wyposażenie bądź po prostu odpocznijmy.

Faharrad

No cóż. Idę do obozu bandziorów.
- Może po drodze znajdziemy jakiś pożądny samochód? Co chłopaki? - uśmiecham sie do nich.

Mael

Chowam paczke do plecaka i doganiam nowych towarzyszy.
- Proponowalbym zaatakowac teraz, w nocy nie ustrzele za duzo, nie mam odpowiedniego wyposazenia. Oczywiscie mozemy uzupelnic ekwipunek o potrzebne rzeczy, ale bez nokto- i termo- wizorow nie mozemy zaatakowac w nocy.

Mariusz

Masz rację, Mike. Tak czy siak proponuję wyruszyć, gdy słońce nie będzie na południu. Nie mam ochoty maszerować w tym upale.

Faharrad

- Cóż. Wątpię, żeby mieli tutaj taki sprzęt, ale można popróbować. To co panowie, idziemy na shoping?

Mariusz

Ok.

Ruszam w poszukiwaniu sklepu.

Mael

- Nie zaszkodzi poszukac, wiecie gdzie tu jest jakis sklep z bronia ?
Cały czas ide z Willym i Markiem.

Scarab

[Chen]
Udaje Ci się szybko podbiec do broni, i zabrać ją przed tym jak robi to mężczyzna. Zauważasz że drugi też nie jest pokojowo nastawiony. Cały się trzęsie, jest spanikowany i jest zdolny w każdej chwili wypalić ze swojej broni.

Mój chłopak.. - Mówi leżący - Szkoda że nie mógł być ze mną w Legii Cudzoziemskiej. Inaczej żal by mi go było pod prysznicem.

[Mózg, Mael, Willy]
Idziecie wzdłuż alei, i szukacie jakiegoś porządnego sklepu z bronią. W końcu natrafiacie na zamkniętą uliczkę, a na samym końcu widzicie napis "Uzbrojenie". Wydaje się wam, że to jest idealne miejsce. Wchodzicie do środka.

Po lewej w budynku zauważacie masę różnych akcesoriów - Jest ich ogromna ilość, lecz wyglądają na dosyć wadliwe. W dodatku są tańsze.

Po prawej stronie widzicie nowe, wręcz wyglądające idealnie bronie, amunicję oraz dodatki do broni. Zauważacie kilku ludzi nieco dalej, którzy również kupują coś w tym sklepie. Koło was kręci się jakiś facet. Wygląda jakby przez ostatnie kilka lat spędził przed komputerem - Grube okulary, dłuższe włosy i jest nieźle brudny. Zaczyna mówić do Willy'ego po francusku.

[Willy]
Mężczyzna który przed chwilą do was podszedł, spojrzał na Twoją broń.

FAMAS F1? Karabin szturmowy że hola, klękajcie wybrańcy kul które wylecą z tej broni! Układ bull-pup, nawet niezłej jakości. Czego szuka taki wojak jak pan w naszym skromnym sklepie? - Mówi.

Faharrad

- Mów, że pan po angielsku. Potrzebujemy noktowizorów. Znajdzie się coś? No i może granat czy dwa. Błyskowe, dymne, jakiekolwiek. I może jakieś radyjka które pozwolą na komunikacje w drużynie.

Mariusz

Do Mózga:

Pozwól mi porozmawiać.

Do sprzedawcy:

Bonjour! Tak jak wspomniał moi copain, potrzebujemy noktowizorów, granatów i radiostacji. Granaty nie mogą być odłamkowe. Znajdzie się coś?

Mael

- Kamizelka kuloodporna tez bym nie pogardzil a i pociski penetrujace by sie przydaly - mowie do ogolu. - No i noktowizja na moja lunete - wskazuje na karabin.

Faharrad

- A wszystko na rachunek burmistrza oczywiście - uśmiecham się do kumpli. - No oczywiście potrąci nam to z wypłaty, ale poza tym obozem jest jeszcze kilka innych. Warto by ich dożyć, a dobry sprzęt i tak miałem kupić za wypłatę więć na jedno wychodzi.